Chleb na Malcie

Widok z la Valety

Rzadko się zdarza, że ktoś, kto chce zjechać na wadze, decyduje się wykluczyć produkty mączne z codziennej diety. Dla przeciętnego i nieprzeciętnego człowieka chleb jest podstawowym składnikiem pożywienia.

Jak przystało na XXI wiek, również chleb, można powiedzieć ewoluował, co do kształtu, kompozycji smakowych, wyglądu i ceny. Mamy dziś chleb pszenny krojony, razowy, tostowy, miodowy, żytni, wenecki, bamberski i wielokrotnie kombinowany, np., na chleb – piłkę nożną. Z jednej strony mamy bogactwo smaków i dodatków, różnorodność produktów spożywczych na półkach marketów, z drugiej strony spotykamy żebraków, głodne dzieci, niedożywione istoty ludzkie. Wg ONZ ponad miliard ludzi walczy o przeżycie za mniej niż dolara dziennie. Kilkaset milionów ludzi cierpi chroniczny głód, a codziennie umiera z głodu 110 tysięcy osób. Liczby są zatrważające. Organizacje starają się redukować ilość osób cierpiących głód. Można powiedzieć, że my też się staramy odmawiając codziennie choćby modlitwę Pańską ze słowami „… chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj…”

A jak z naszym codziennym wykorzystaniem chleba i jego okruszków? Ile marnuje się go codziennie. W szkołach, dzieci potrafią zawinięty chleb wrzucić do kosza na śmieci, aby zgnił. W naszych domach kupujemy go za dużo. Później trafia również na wysypisko. Albo się zeschnie, albo spleśnieje ze starości. Nie szanujemy naszego powszedniego chleba. Pamiętam, jak moja mama rozpoczynając krojenie nowego bochenka, czyniła na nim znak krzyża. Dzięki niej robię tak do dzisiaj i mam nadzieję, że nauczę tego moje dzieci. Wiele lat temu odwiedziła nas moja, świętej pamięci już, babcia. Przypadkiem spadła jej kromka chleba. Niezwłocznie podniosła ją i ucałowała. Widziałem to zdarzenie i zapytałem, co robi? Odpowiedziała spokojnie, że chleb w naszym życiu musimy szanować, aby go nigdy nikomu nie zabrakło. Kto dziś całuje upadły kawałek chleba?

W zeszłym roku

Różaniec w autobusie

W trakcie mojego samotnego wyjazdu nurkowego na Maltę, zwiedzałem wyspę i jej stolicę la Valettę.

Jak kończą się nurkowania zostaje jeszcze późne popołudnie i wieczór. Wybrałem się więc autobusem komunikacji miejskiej do tego pięknego miasta, z którego rozciąga się widok na wspaniałą okolicę portu i otwartego morza Śródziemnego.

Jest to najtańsza forma podróżowania po Malcie. Bilet autobusowy w przeliczeniu na złotówki, kosztuje około 2 złote. Zapłaciłem więc swoje u kierowcy i usiadłem. Rozglądnąłem się i zauważyłem dwie ciekawostki: różaniec zwisający wewnątrz przy kierowcy oraz naklejki w autobusie, o treści: „uczyń Chrystusa centrum swojego życia”.

Polska jest również krajem katolickim, ale nie wyobrażam sobie, aby w naszych PKS-owskich autobusach wisiały różańce. To by dopiero rozdmuchano w mediach, że się miesza religię do państwa. Prawda? Otóż nie koniecznie, jakoś na Malcie nikogo to nie razi, a ludzie nawet na balkonach potrafią sobie wymurować figurkę NMP.

Widziałem w kilku miejscach „domki” z wystawionym Najświętszym Sakramentem i to przy głównych ulicach. Można wejść, przyklęknąć i choć na 10 minut, wyłączyć się z gonitwy dnia. Widziałem coś jeszcze.

Metalowy kosz pełen kawałków chleba. Zastanowiło mnie to i popytałem „tubylców” o przyczynę.
Okazało się, że z poszanowania dla chleba, takie kosze montuje się na murach i mieszkańcy zamiast do kosza, wrzucają tam swoje niepotrzebne kawałki. Co dalej, pytam, się z tym chlebem dzieje? Różnie, skarmia się króliki (przysmak kuchni maltańskiej to właśnie królik – polecam), gołębie, konie. Z czystych kawałków robi się tartą bułkę. Nic się nie marnuje. Do dziś jestem pełen podziwu dla Maltańczyków, między innymi przez te kosze na chleb.

Wojciech Zgoła 2008-11-12

Tagi: chleb, malta