Cypryjskie Latchi (Divers24 08-12-2015)

Gdy jest w czym wybierać i to jest to czasem problem. Przygotowując się do cypryjskich zanurzeń wybraliśmy z Adamem inne niż dotąd rozwiązanie. Było trochę droższe (niestety), bo zdecydowaliśmy się nurkować z 5 różnymi centrami nurkowymi. A jak nie ma pakietu, to trudno o rabaty.
Plan ułożyliśmy i sukcesywnie z niego korzystaliśmy, nieznacznie modyfikując w trakcie upływających dni.
Opowiadając o kilku różnych miejscach nurkowych Cypru na łamach D24 jednocześnie zaproponuję Wam kolejność doboru miejsc nurkowych, która wydaje mi się najciekawsza.
Dodam, że właśnie na Cyprze znajdują się brytyjskie bazy Akrotiri, przeprowadzające obecnie naloty na pola naftowe we wschodniej Syrii, które są kontrolowane przez tzw. Państwo Islamskie. Poruszając się po tej trzeciej co do wielkości wyspie Morza Śródziemnego, kilkakrotnie przejeżdżaliśmy przez tereny należące do Armii Brytyjskiej.

Na zachodzie wyspy było gorąco. Temperatura powietrza wciąż w granicach 30 C.

W związku z tym, że planowaliśmy objechać jak najwięcej, za tymczasowy dom posłużył nam średniej klasy hotelik w Larnace. W związku z tym, by dojechać na zachodnie wybrzeże Cypru, trzeba było wcześnie wstać. Takie nurkowe wakacje od 6-ej rano. I tak, dzięki Adamowi, udało nam się przełożyć „start” na godzinę 10-ą. Oczywiście tylko dlatego, że był październik i coraz mniej klientów.

Jadąc do Latchi (czytaj „Latczi”) mijaliśmy Paphos, gdzie znajdują się ciekawe ruiny opisane przez archeologów, a traktujące czasy rzymskie, kiedy to na wyspie przebywał św. Paweł z Tarsu. Miasto zwiedziliśmy w drodze powrotnej.

Po dotarciu na miejsce (ponad 200 km jazdy po niezłych drogach w lewostronnym ruchu drogowym) weszliśmy do 5 gwiazdkowego Latchi Diving Centre. Okazało się, że jest prowadzone przez Anglików. Wszystkie nurkowania odbywają się z łodzi, a można u nich skorzystać również z wszelkich sportów wodnych, czy wynająć sobie łódkę.
Nasz przewodnik, choć był małomówny, wydawał się w porządku. Szybko pokazał nam co i jak, dobraliśmy sprzęt (balast i butle) i po przebraniu się wskoczyliśmy na pokład. Okazało się, że jesteśmy tylko we trzech, co zawsze jest bardzo sympatyczne. Im mniej ludzi w grupie tym lepiej i tym łatwiej podejść pod wodą zwierzaki.

Nurkujemy

Popłynęliśmy w okolice wysepki St. George Island, gdzie odbyliśmy pierwsze zanurzenie. Przewodnik okazał się pedantycznie przestrzegającym procedury bezpieczeństwa. Po odprawie i sprawdzeniu sprzętu, po oznaczeniu flagą nurkową łódki i wzięciu napowierzchniowej bojki, przyszedł czas na zanurzenie. Na szczęście po pierwszych 5 minutach, gdy zobaczył, że całkiem dobrze sobie radzimy trochę wyluzował i nie musieliśmy co minutę pokazywać międzynarodowy znaku nurkowego „OK”.

W tym miejscu zeszliśmy na ponad 30 metrów głębokości i okazało się, że temperatura spadła do 20 C. Wcześniej nurkowaliśmy w innych lokalizacjach wyspy w minimum 26 C, więc zrobiło nam się zimno. Mieliśmy na sobie pojedyncze pianki, kaptury i rękawiczki. Początkowa gęsia skórka jakoś odpuściła, gdy w toni zobaczyliśmy sporej wielkości jackfish oraz groupery. Niektóre z nich trzymały się w niewielkich grupkach, co jest rzadkie dla tych zwierząt. (http://www.dive-adventure.eu/grouper-vel-strzepiel.html )
Większe osobniki pływały z daleka i nie było szans na bliższe podpłynięcie. Ukształtowanie terenu pozwalało na ciekawe obserwacje. Spostrzegliśmy kilka ośmiornic. Pochowane mackami przysuwały kamienie, by się lepiej zakamuflować. Na skałach ledwo zauważalne, bo wtopione w otoczenie niczym podwodne kameleony, leżały nieruchome skorpeny.

Drugie zanurzenie po niedługiej przerwie odbyliśmy w niewielkiej odległości od wysepki. Nazwane zostało przez tutejsze centrum „ St. George reef”. Płytkie nurkowanie pośród skał, rozpadlin i tuneli, których było aż dwa. Przez oba przepłynęliśmy po 2 razy obserwując ciemne zakamarki rozjaśnione naszym sztucznym światłem. Wszędzie pływały charakterystyczne dla Morza Śródziemnego ryby: barweny, chromisy kasztanowe, amarele, wargaczowate i oblady. Ciekawymi znaleziskami okazały się fragmenty niewielu rozbitych przed laty amfor, o których opowiem przy okazji zanurzeń w części tureckiej Cypru.

Jednoznacznie stwierdziliśmy z Adamem, że biorąc pod uwagę różnorodność miejsc nurkowych wokół Cypru, temperaturę wody i ilość ryb, Latchi jak najbardziej nadaje się na rozpoczęcie przygody z nurkowaniem, ale nie na jej zakończenie. Ciekawość musi rosnąć. Dlatego polecam zaczęcie zanurzeń od tej lokalizacji.

Wojciech Zgoła 2015-12-08