Dubaj

Dubaj

Bogate państwo wchodzące w skład Zjednoczonych Emiratów Arabskich pojawia się co jakiś czas w mediach światowych, to z powodu nowego projektu architektonicznego, to z powodu najwyższego budynku na ziemi, to z powodu tenisa i lepszych lub niestety czasem gorszych meczów Agnieszki Radwańskiej. Duże, rozległe, nowoczesne miasto wybudowane na pustyni. Drapacze chmur, szerokie i całkowicie pozbawione dziur, często 6-cio pasmowe ulice, darmowe parkingi i autostrady, słońce z piaskiem w powiewach wiatru, czysto, bez jakiejkolwiek nachalności handlarzy i tańszej niż nawet mówi Janusz Korwin Mikke benzynie.

To tak skrótowo o arabskim Dubaju
Jak to się stało, że się tam znaleźliśmy? Koleżeństwo chciało znów Egipt. Mówię zatem, że już tam byliśmy kilka razy, może by tak uderzyć w coś innego... Dali mi czas na przedstawienie propozycji. Zasięgnąłem języka tu i tam, dowiedziałem się, że na polski rynek wchodzi Emirates airlines, a Karolina z Octopus Travel dodała, że w styczniu i lutym są bardzo ciekawe promocje. Stanęło zatem na Dubaju, bo szukaliśmy oczywiście nowych destynacji nurkowych. Przelot i spanie załatwiliśmy przez biuro, natomiast nurkowania samodzielnie korespondując z wieloma centrami nurkowymi. Już wtedy dowiedzieliśmy się, że raczej nurkuje się po drugiej stronie, mianowicie na wschodnim wybrzeżu. Wybraliśmy Centrum nurkowe, które miało swoje 2 siedziby po obu stronach półwyspu: nad Zatoką Perską w Dubaju i w Fujairah nad Zatoką Omańską, która jest częścią Morza Arabskiego, a co za tym idzie Oceanu Indyjskiego.

Dubaj i nurkowanie

Dubaj

Po około 5-cio godzinnym locie, we trzech (z Adamem i Robertem) dotarliśmy do Dubaju. Tu po małych perypetiach transportowych dotarliśmy do hotelu. W naszym apartamencie mieszkaliśmy bardzo nisko, bo zaledwie na 10 piętrze. Następnego dnia wezwaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do Centrum nurkowego Al. Boom. Tu grzecznie wypełniliśmy formularze, pokazaliśmy certyfikaty i DAN-owskie ubezpieczenia. W trakcie ustalania najbliższego grafiku nurkowego dla naszej trójki dowiedzieliśmy się, że w Dubaju praktycznie się nie nurkuje. Wody Zatoki Perskiej są nieciekawe, a widoczność dochodzi do 10 cm. Znając temat stwierdziłem, że to takie warunki bardziej dla archeologów podwodnych. Jeden z instruktorów powiedział, że jak się uprzemy, to oczywiście możemy nurkować tu, ale po co? Ze dwa razy w roku zdarza się ponoć lepsza wizura, taka do 1 metra i wtedy czasem wybierają się na jakieś wraki. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że jedziemy z większą grupą do emiratu Fujairah.

Droga, z jedną przerwą na stacji benzynowej, trwała około półtorej godziny. Tu na miejscu w bazie czekały na nas torby z plakietkami z imieniem i nazwiskiem. Swoje rozmiary podaliśmy dużo wcześniej. Poprosili, by wszystko sprawdzić, przymierzyć i ewentualnie wymienić. Wyglądało to profesjonalnie. Następnie podzielono nas na grupy i odbył się wstępny briefing. Wsiedliśmy do łodzi nurkowej i popłynęliśmy na pierwsze miejsce. Tuż przed założeniem jacketów z butlami dogadaliśmy z naszym przewodnikiem plan nurkowy i po chwili wskoczyliśmy do wody.

Widoczność nas poraziła. Wynosiła zaledwie 3 metry. W wodzie wyraźny był jakiś osad. Rewelacyjny humor stopniał, a aparat posmutniał. Na szczęście lutowe temperatury w Polsce tu układały się niesamowicie. Woda miała 23 C, a na dworze było 30 C w cieniu. Bardzo szybko zaczęliśmy zauważać ryby w mniejszych i większych ławicach. Jeszcze na łodzi dowiedzieliśmy się, że miejsce to lubią rekiny czarnopłetwe (Black tip shark) i jest szansa je spotkać, a 2 tygodnie wcześniej pływał tu rekin wielorybi.

Na razie obserwowaliśmy groupery, skrzydlice, karanksy, papugoryby i najeżki. Nurkowaliśmy pośród skał i rafy. Przypatrywaliśmy się błazenkom, które jak zwykle natarczywie broniły swoich ukwiałów. W pewnym momencie przewodnik pokazał nam murenę, których naliczyliśmy w sumie klika. Schodząc na 20 metrów głębokości co chwilę musieliśmy pamiętać o tym, by się nie zgubić. Każde zatrzymanie się na zrobienie zdjęcia okupione było poszukiwaniem bąbli partnera, który patrzył na bąble przewodnika. Tym sposobem po 45 minutach dotarliśmy do przystanku bezpieczeństwa, by po chwili wynurzyć się i zrobić to, co Polacy umieją najlepiej, a więc ponarzekać na warunki związane z widocznością. Do tego rekinów ani widu, ani słychu.

Wróciliśmy do bazy. Tu czekały na nas napoje oraz zamówione wcześniej sandwich'e. Drugie zanurzenie miało podobny przebieg. Tym razem spotkaliśmy jednak żółwie, z czego jeden chwilkę pozował nawet do zdjęć. Na granicy widoczności towarzyszyły nam barakudy żółtopłetwe. Niestety nie podpływały zbyt blisko, a i nam nie pozwalały się zbliżyć. Znów podziwialiśmy mureny i skrzydlice, a anemon fish odpędzały nas od ukwiałów. Nurkując między skałami goniliśmy barweny i trigger fish. Miło tak popływać, jednak szkoda płacić tyle pieniędzy za warunki zbliżone do tych np. w Jeziorze Powidzkim.

Po wynurzeniu i wzięciu prysznica w słodkiej wodzie zdecydowaliśmy się dopłacać, by nurkować w sąsiednim Omanie bliżej cypla półwyspu.

Tymczasem wynajęliśmy samochód. Mieliśmy już wiedzę, co ile kosztuje i zdecydowaliśmy się na samochód, rezygnując tym samym z taksówek. Ceny wynajmu porównywalne z tymi w Europie, natomiast koszt 1 litra benzyny bezołowiowej to wartość, uwaga (!) 1,65 PLN i dodam, że brutto. Podatki wynoszą często zero, a maksymalnie (nie licząc np. alkoholu) 10%. O akcyzie, vacie nikt tu nie słyszał. I tak jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Dubaju, a jeden na zwiedzanie kolejnego emiratu Abu Dhabi.

Burdź Chalifa/Burj Khalifa

Dubaj

Wjazd na najwyższy budynek świata możliwy jest po uprzedniej rezerwacji miejsc i zakupie biletów. Wybudowany w pierwszej dekadzie XXI wieku i oddany do użytku w 2009 roku jest najwyższym, mierzy 850 m, budynkiem uczynionym ręką człowieka. Kontrola jak na lotnisku, ale widok z ponad 350 m n.p.m. zapiera dech w piersiach. Wyżej niestety nie wpuszczają. 60-cio piętrowce są małymi żuczkami, a przy okazji widać, które hotele mają baseny na dachach. W oddali majaczy zatoka i sztuczne wyspy. Wcześniej jednak zaglądamy do największego centrum handlowego Dubai Mall , który np. posiada stok narciarski, a w nim śnieg, wyciągi i 400 metrów trasy. Na środku galerii znajduje się olbrzymie akwarium, które podziwiamy z kilku pięter. Można w nim nurkować i pływać łódką z pleksiglasowym dnem. Niewątpliwą atrakcją jest pokaz muzyczny fontann, które wystrzeliwują wodę nawet ponoć do 150 m w górę, a które znajdują się u podnóża wieży i przy jednym z wejść do Dubai Mall. Rzeczywiście jest na co popatrzeć.

Wyspa palma
Opowiadając o wyspie-palmie (sztucznych wysp jest kilka) usypanej z piachu, bo tak sobie Dubajczycy wymyślili, to jest ona wielkości miasteczka. Wjeżdżając "pniem" mamy trzy pasmową ulicę, a ponad głowami napowietrzne metro. Każdy rozchodzący się "liść" to ulica z willami z wyjściem na własną plażę. Co jakiś czas mijamy ronda, na których można swobodnie nawrócić. Dojeżdżając do końca "pnia" mamy widok na Zatokę Perską. Świetnie widoczna jest panorama dubajskich wieżowców tzw. "city" oraz 7-io gwiazdkowy hotel-żagiel, w którym jedna doba kosztuje 20.000 zł. Nie wiem tylko czy brutto, czy netto ;) Parkowanie na zatoczkach darmowe. Spokojnie można przystanąć porobić zdjęcia i nie myśleć ile to wszystko kosztowało. Zieloni też nie będą zadowoleni, bo degradacja rafy i środowiska poprzez brutalną ingerencję człowieka jest wciąż do końca nie wiadoma. Niektóre gatunki zniknęły ponoć bezpowrotnie.

Przystanki "PKS"
Ciekawostką są przystanki autobusowe, które są klimatyzowane oraz metro napowietrzne, którego prawie w ogóle nie słychać, a do którego prowadzą elektryczne schody. Wjeżdżając na peron, kupujemy tanio bilet i gdy podjeżdża pociąg otwierają się jednocześnie drzwi peronu i drzwi metra. Różnica poziomów niewyczuwalna, a odległość progów mierzona w milimetrach. W środku czysto a wszelkie komunikaty zawsze w dwóch językach arabskim i angielskim.

Jedzenie Arabskie

Dubaj

Jedne z wieczorów poświęciliśmy na odwiedziny oryginalnej knajpy arabskiej. W Centrum nurkowym uzyskaliśmy adresy i jeden z nich wybraliśmy. Wchodząc do środka wzbudziliśmy zaciekawienie, bo byliśmy jedynymi białymi. Pewnie rzadko trafiają tu turyści. Po pierwszym szoku gości wszystko wróciło do normy, a my poprosiliśmy kelnera, by zaserwował nam arabskie różności. Znalazły się zatem baranina, jagnięcina, wołowina, kurczak i indyk. Generalnie na ostro z dodatkami ziół i warzyw. Do tego wszystkiego dostaliśmy pitę czosnkową, zwykłą i jakieś sosy. Nazw już nie pamiętam, a wyjątkowo jakoś ich sobie nie zapisałem. Coca cola ugasiła częściowo ostry smak, a rachunek bardzo nas ucieszył, bo wyszło mniej więcej po 40 zł na osobę. Nic nikomu nie było, a i polecić możemy.

Alkohol
A jak tu jest z alkoholem? Nie wolno wwozić, natomiast jeśli kogoś przypili trzeba poszukać lokalu z oryginalną kuchnia francuską lub włoską. Ceny powalają. Butelka najtańszego wina kosztuje ok. 160 zł, piwo zaś - jeden kufelek 0,3 około 30 zł. Jednak, gdy się poszpera i "przesłucha" np. Szkotów, którzy są w Dubaju rezydentami (wielu europejczyków, szczególnie jako inżynierowie, czy bankowcy rezyduje w Emiratach), można się dowiedzieć, że są takie miejsca, gdzie można kupić "legalnie" alkohol. Dotarliśmy w takie miejsce, prowadzeni przez tutejszych kolegów rezydentów. Miejsce oddalone od "city", trochę przypominało obóz przejściowy. Okienko jak w kanciapie, a tu kulturalne pytania: zimne czy ciepłe na przykład. W takim miejscu jest i wódka, i whisky i piwo. To ostatnie w cenie 5 zł za puszkę. Problem zaczyna się po zakupie, bo legalnie nie można wozić alkoholu w samochodzie. Kierowca przyłapany idzie siedzieć. Wszelkie butelki czy puszki muszą być schowane i nie na widoku. Nasz kierowca choć zmarkotniał przewiózł zakup i chłopaki mogli wreszcie zmyć smak piasku pustyni złotym trunkiem.

Dubaj jako miasto można zwiedzić w 2 dni, żeby przejść wszystkie sklepy w centrach handlowych nie starczy pewnie 2 tygodni, jednak żeby zanurkować warto po przylocie wynająć auto i od razu przejechać do Fujairah tu zamieszkać i stąd planować wypłynięcia. My po jednym dniu zanurzeń w wodach należących do Zjednoczonych Emiratów Arabskich zdecydowanie wybraliśmy Oman, a nurkowania w obrębie Musandam polecam i niebawem pewnie opiszę.

_______________
Kobiety mogą swobodnie chodzić w spódniczkach i pracować.
Jedyny kościół katolicki to St. Mary's Church (www.saintmarysdubai.com)
Waluta: Dirham; (w przybliżeniu 1 EAD = 0,91 PLN)
Liczba ludność: około 2 mln 300 tys.

Wojciech Zgoła 2013-04-09

Tagi: dubaj