Borne Sulinowo (Nuras.info 10/2010)

Borne Sulinowo - fot.Wojciech Zgoła

XXI Euroregionalne Mistrzostwa Polski Strażaków-Płetwonurków, które zostały przeprowadzone w dniach 02-05 września 2010 roku w Bornem Sulinowie, dobiegły końca. Były to w sumie już ósme zawody rozgrywane tutaj, w otoczeniu lasów Pojezierza Drawskiego.

Gospodarzem Mistrzostw była Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie z Ośrodkiem Szkolenia PSP w Bornem Sulinowie i Komendą Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinku. Współorganizatorem był Zarząd Wojewódzki Ochotniczych Straży pożarnych RP w Szczecinie oraz Klub Płetwonurków "Mares" - Oddział Ratownictwa Wodnego ochotniczej Straży Pożarnej w Koszalinie.

Rynnowe jezioro Pile, w wodach którego zmagali się strażacy-płetwonurkowie, pamięta dobrze czasy sprzed 1992 roku. Borne Sulinowo, od końca II wojny światowej, stało się miastem radzieckim, faktycznie oderwanym od struktury terytorialnej Polski. Po wycofaniu się Niemców na początku 1945 roku, miasto-garnizon zajmuje Armia Czerwona. Utrzymując charakter militarny miejscowości, tworzy doskonale strzeżoną bazę Północnej Grupy Wojsk Radzieckich. Na naszych, polskich mapach, w ewidencji gruntów figuruje wtedy wpis "tereny leśne".

Ostatecznie, po porozumieniu Wałęsa-Jelcyn, Borne Sulinowo opuszcza 15 tysięcy żołnierzy kontyngentu 6 Witebsko-Nowogródzkiej Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej Armii Rosyjskiej.

O momencie przekazywania miejscowości w polskie ręce, co trwało wiele miesięcy, opowiada mi, w trakcie zawodów, st. bryg. mgr inż. Edward Pruski, I Komendant założonej w 1993 roku jednostki Straży Pożarnej w Bornem Sulinowie, a o początkach polskości opowiada mi, również jeden z pierwszych wtedy, włodarzy miasta Pan Jacek Chrzanowski. Rozmawiam też ze strażakami, takimi jak np. p. Robert, którzy zaczynali tu pracę w latach 90-tych.

Rosjanie wychodzą stąd sukcesywnie. Miasteczko jest zdewastowane. To czego nie zabierają ze sobą, sprzedają, najczęściej za spirytus. Okoliczni mieszkańcy zaopatrują się w tanią benzynę i rozbierają, co się da. W kwietniu 1993 roku miejscowość zostaje przekazana polskim władzom cywilnym. Zaczyna się okres zasiedlania, remontów i inwestycji. 30 września 1993 roku Borne Sulinowo zostaje oficjalnie otwarte, a Rada Ministrów RP nadaje mu status miasta.

Nie jest łatwo. W okolicy znajduje się wiele bunkrów, a saperzy sprawdzają każdy kawałek terenu. Urząd Miejski mieści się w budynku, w którym zarówno w okresie niemieckim, jak i radzieckim, znajdowała się siedziba dowództwa garnizonu.

Również w 1993 roku tworzy się parafia pw. Świętego Brata Alberta, a kościół mieści się w dawnej stołówce niemieckiej, rozbudowanej przez Rosjan i pełniącej wtedy funkcję kina. Władze miasta wytyczają ścieżkę turystyczno-spacerową, przy której znajdują się obiekty warte obejrzenia.

Miasto przekazuje też 44 ary ziemi, nad samym jeziorem, Straży Pożarnej. Staraniem Komendanta Edwarda Pruskiego w 1996 roku odbywają się w Bornem Sulinowie, pierwsze tutaj, Mistrzostwa Polski Strażaków-Płetwonurków. Rozmawiam z dzisiejszymi uczestnikami i odnajduję, np. wśród strażaków z Poznania, chłopaków (sami siebie nazywają oldbojami), którzy opowiadają mi jak to wtedy było. Twierdzą, że trudniej, a przez to, że konkurencje były bardziej ryzykowne, zawody dziś wyglądają tak, jak wyglądają.

Wszystko odbywa się punktualnie wg planu

Borne Sulinowo - fot.Wojciech Zgoła

Jest piątek 3 września br. Po wielu dniach załamania się pogody, deszczu i zimna, wita nas słoneczny poranek. Słońce towarzyszy nam do końca zawodów (przelotnie popadało jedynie w piątek). Powietrze jest rześkie, a od jeziora wieje lekki wiaterek. Po ósmej zaczynają gromadzić się poszczególne ekipy. Tuż po 9-ej następuje wejście na stadion i zaprezentowanie zawodników. Wszystko odbywa się punktualnie wg planu. Następuje przywitanie gości oraz uroczyste wciągnięcie flagi państwowej. Krótkie i rzeczowe przemówienie wygłasza Z-ca Komendanta Głównego PSP nadbryg. Marek Kowalski. Po chwili przechodzimy kilkadziesiąt metrów nad jezioro, by punktualnie rozpocząć zawody indywidualne.

Dziś pretendent do tytułu Indywidualnego Mistrza Strażaków - Płetwonurków musiał pokonać przygotowany wcześniej tor w czasie poniżej 2 minut, jeśli chciał marzyć o zajęciu podium.

Zawodnik ubrany w piankę, wyposażony w ABC, szelki ratownicze, boję "słoneczny patrol" z pływającą linką oraz nóż, stawał na platformie i po sygnale "start" (konkurencje były rozgrywane równocześnie na dwóch torach) musiał posłać rzutkę ratowniczą pomiędzy dwie żółte bojki (za bojki), zlokalizowane w odległości 15 m od platformy i rozstawione w odległości 2,5 m. Prawidłowe rzucenie zostaje zasygnalizowane przez sędziego podniesieniem białej flagi. Zawodnicy mieli do dyspozycji 5 prób. Następnie zawodnik musi ściągnąć rzutkę z wody. Dalej następuje skok ratowniczy do wody, asekurowany boją ratowniczą i zawodnik musi przepłynąć ok. 20, do boi nr 1, pod którą, na głębokości 5 m znajduje się zatopiony manekin. Dalej należy wydobyć manekina, dotknąć ręka boję nr 1 i prawidłową techniką ratowniczą doholować go do platformy startowej, obok której znajduje się boja nr 2, do której należy podpiąć manekina. Następnie zawodnik wskakuje do łodzi i opływa boję nr 1, by wrócić na linie mety, którą sygnalizują fotokomórki zlokalizowane w okolicach platformy startowej. Na łodzi musi znajdować się boja ratownicza.

Jak się okazało największym problemem, a zarazem kluczem do zwycięstwa było pierwsze ćwiczenie. Wiał lekki wiatr, który powodował spychanie linki z rzutką, gdy ta była w powietrzu. Trzeba to było wziąć pod uwagę. Dlatego wysokie, spektakularne rzuty często nie wychodziły i choć rzutka osiągała swoje 15 metrów, to lądowała poza wyznaczonym miejscem. Rzut trzeba było powtórzyć, a to zabierało cenne sekundy i praktycznie zawodnik, który za pierwszym razem nie zaliczył tego ćwiczenia nie miał już szans na pierwszą 20-tkę, a co dopiero podium.

Wyniki strażaków-płetwonurków w konkurencji indywidualnej mieściły się w granicach 108 sekund do prawie 6 minut. Bardzo duże różnice wyraźnie pokazały, że cele jakie stawiali organizatorzy, np. sprawdzenie stopnia wyszkolenia, czy doskonalenie umiejętności przez rywalizację sportową, były istotne. Można było podziwiać prócz Polaków, drużyny z Bułgarii, Czech, czy Litwy. W sumie w zawodach indywidualnych udział wzięło 76 uczestników z 25 drużyn.

Wyniki Konkurencji Indywidualnej

Imie i Nazwisko Drużyna Czas [s] Miejsce
Barłomiej Wolan wielkopolskie PSP 108,28 1
Adam Staniszewski zachodniopomorskie PSP 109,35 2
Sylwester Szewc podkarpackie PSP 109,89 3

Po zakończeniu konkurencji indywidualnej zorganizowane zostały warsztaty nurkowe: "Działania nurków PSP i OSP podczas powodzi". Wymiana doświadczeń zawsze skutecznie wpływa na podwyższanie zdolności zarówno organizacyjnych, jak i technicznych, a w roku 2010 mieliśmy (niestety znów mamy) już kilkakrotnie do czynienia z "wielka wodą". Poświęcenie ekip mundurowych, w tym oczywiście strażaków jest nieocenione!

W trakcie Mistrzostw do dyspozycji gości były duże namioty wojskowe, w których można było skryć się przed przelotnymi opadami deszczu, a także zjeść przygotowane przez firmę cateringową posiłki. Na terenie znajdowały się również stoiska firm nurkowych, które prezentowały najnowsze regulatory, "suchacze", sprzęt ABC, jackety i inne. Automaty amerykańskiej firmy AtomicAquatics można było nawet zobaczyć (i dotknąć) rozłożone na części pierwsze, zapoznać się przez to z ich konstrukcją i opatentowanymi innowacjami. Te wykonane całkowicie z tytanu, lekkie jak piórko, ze względu na cenę, pozostają dla wielu z nas, na razie, niestety tylko w sferze marzeń.

Sobota, to zmagania drużynowe. Zgodnie z opisem regulaminu, drużyna składała się z 3 zawodników, z których każdy musiał wykonać zadanie. Wyposażenie podobne, jak wczoraj. Przed startem drużyna umieszczała w łodzi balon wypornościowy, niezależne źródło powietrza (butla min. 4 l, z reduktorem i urządzeniem sterującym) oraz linę asekuracyjną z bojką.

Po ustawieniu łodzi na linii brzegowej, zawodnicy ustawiają się na linii startu (odległość ok. 3 m) i po zgłoszeniu gotowości startu, jeden z członków drużyny włącza urządzenie pomiaru czasu. Teraz drużyna dobiega do łodzi, którą "woduje" i płynie ok. 50 m, do boi nr 1, tu znajduje się zatopiony manekin i jeden z zawodników musi wykonać podobne ćwiczenie, jak w zmaganiach indywidualnych. Po podpięciu manekina do boi nr 2, ratownik wskakuje z powrotem do łodzi i drużyna płynie ok. 80 m do boi nr 4, opływając od zewnętrznej boje nr 3. Po zacumowaniu, dwóch zawodników (przynajmniej jeden z nurków musi być wpięty w linę asekuracyjną - drugi podpina się własna liną dystansową) wchodzi do wody, by dopłynąć do zatopionej na głębokości 5 m platformy (pod boja nr 5). Tu wykonują zadanie, które polega na wyniesieniu do powierzchni jeziora ciężaru 30 kg, za pomocą balonu wypornościowego. Asekurację prowadzi "ratownik" z zacumowanej łodzi. Po wyrzuceniu balonu na powierzchnię, "ratownik" odcumowuje łódź i płynie do mety asekurując "nurków". Łódź płynie za bojką ratowniczą, "nurkowie" zaś płyną ok. 50 m do mety, z czego pierwsze 10 m po linie kierunkowej, a następnie na azymut (można używać kompasów). Po przepłynięciu linii mety zawodnicy mogą się wynurzyć, a ostatni z nich wyłącza urządzenie pomiaru czasu. Oczywiście balon musi pływać po powierzchni do czasu ukończenia konkurencji, a nurkowie nie mogą się wynurzyć od momentu wypłynięcia balonu.

Wyniki Konkurencji Drużynowej

Drużyna Czas [s] Miejsce
SP PSP Bydgoszcz 204,99 1
Łódzkie I PSP 208,74 2
Kujawsko-pomorskie OSP 210,18 3

Nagrody od sponsorów były bardzo sympatyczne, a wśród nich wyjazdy nurkowe do Chorwacji i Egiptu, sprzęt nurkowy (skafandry, kamizelki, ABC, wózki pod butle), echosonda, zegarki, a także bony, czy odzież i inne. Wszystkie wręczane nagrody bardzo ucieszyły zarówno uczestników zawodów indywidualnych, jak i całe drużyny. Rozbieżności na pierwszych miejscach byłe nieduże, tym większa adrenalina towarzyszyła więc rywalizacji.

W czasie dwóch dni zawodów, startujący strażacy byli asekurowani pod wodą przez kolegów zaopatrzonych w suche skafandry z twinami na plecach. Rozmawiałem z nimi o warunkach samego akwenu. Jezioro Pile zajmuje powierzchnię 1002 ha, temperatura wody wynosiła 17 C, a widoczność mieściła się w granicach 1,5-3 m, choć później niektórzy twierdzili, że mniej.

A wspomnieć trzeba, że w połowie lat 90-tych były tu bardzo dobre warunki dla nurków, wizura sięgała bowiem kilkunastu metrów, a zapadnięta część wyspy, porośniętej lasem, do dziś jest atrakcją jeziora.

Pile charakteryzuje się dobrze rozwinięta linią brzegową, posiada wyspy, dno jest urozmaicone, a woda z jeziora zaliczana jest do II klasy czystości, przez co zbiornik obfituje w faunę. Imponujące są też głębokości. Średnia to blisko 12 m, zaś maksymalna wynosi 43 m.

Na koniec wspomnę jeszcze, że w XXI Euroregionalnych Mistrzostwach Polski Strażaków-Płetwonurków wzięło udział w sumie blisko 300 osób, a dodatkową atrakcją przygotowaną przez organizatorów, były loty śmigłowcem nad jeziorem Pile i najbliższą okolicą miejscowości oraz rejs statkiem po jeziorze Trzesiecko w Szczecinku.

Samo Borne Sulinowo wydaje się być świetnym miejscem dla turystyki aktywnej. Lasy pełne grzybów i zwierzyny, jezioro meandrujące niczym rzeka oraz historia wpierw niemieckiej osady Linde, przebudowanej w garnizon wojskowy, w którym ćwiczyły jednostki III Rzeszy, później Armii Czerwonej i wreszcie zwróconej Polsce miejscowości, mogą zaciekawić.

Wojciech Zgoła 2010-10-10

Tagi: borne sulinowo, strażacy