Wyprawa `07 (III)

Tallin z morza

Wstajemy skoro świt, jemy szybkie śniadanko i zostawiamy łotewską Rygę, by przejechać 300 km w 5 godzin i znaleźć się w stolicy Estonii-Tallinie. Zaopatruję się w mapę miasta, a po kilku telefonach, znajdujemy nocleg w hotelu pracowniczym. Jest dość blisko centrum, ale na tym plusy się kończą.

Zakwaterowanie
Mamy dwie czwórki ze wspólna łazienką. Ta ostatnia zostawia wiele, ba, nawet bardzo wiele do życzenia. Po prostu syf. Bez klapek strach wejść, w ogóle strach dotknąć tam czegokolwiek. Na szczęście pościele nie najgorsze…

Wraz z Kondziem komentujemy głośno zastane warunki, płacąc za nocleg u recepcjonistki. Ta zaś, odczekując dłuższą chwilę, mówi nam, że rozumie polski, bo pracowała kiedyś w Polsce… Konsternację pokrywamy serdecznymi uśmiechami i podziwem dla jej znajomości i świata, i języków obcych.

Rozkładamy się bardzo szybko. Przed nami zwiedzanie Tallina i zakupy „na” Finlandię.

Kraina
Po przekroczeniu granicy mijamy nieliczne domostwa i nieskażoną przyrodę, z wciąż jeszcze obecnymi bocianami. Język estoński wskazuje, że blisko już stąd do Skandynawii. Krajobraz tego małego państwa, pełen jest jezior, bagien, lasów i wysepek. Charakterystyczne są rozległe horyzonty oraz czerwcowe białe noce. My mamy już niestety lipiec, ale i tak dzień jest rzeczywiście długi.

Z historii
Przypuszcza się, że na terenie dzisiejszej Estonii, położonej na szlaku handlowym miedzy Rusią a Skandynawią, już 3000 lat przed Chrystusem, zamieszkiwały plemiona Estów. Z uwagi na swoje położenie, dzisiejsza Estonia, była narażona na podboje. Zbrojne wyprawy zakonu kawalerów mieczowych rozpoczęły się w 1208 roku. Opanowany wtedy obszar przez Niemców nosił nazwę „Inflanty”.

Po wojnach miedzy Szwecją, Danią, Polską i Rosją w 1582 roku, pokonana Rosja zawarła pokój. Estonię podzielono na trzy części (skąd my to znamy?!), pomiędzy Szwecję, Danię i Polskę, której przypadła część południowa. W XVII wieku Szwecja podporządkowała sobie prawie całą Estonię, wszczynając wojnę z Polską i Danią. W 1710 roku Estonię zajęły wojska rosyjskie, włączając ja do Rosji, jako prowincje bałtyckie. Trwało to tak do I wojny światowej.

W 1918 roku Estońska Rada Narodowa ogłosiła niepodległość, jednak dopiero na początku 1919 roku, tworząca się armia estońska z pomocą fińskich ochotników i floty brytyjskiej, wyparła bolszewików z kraju. 23 sierpnia 1939 roku, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow, Estonię zaliczono do sowieckiej strefy wpływów, a już w 1940 roku, włączono ja do Kraju Rad. W 1942 roku Estonię na 2 lata zajęli Niemcy, by w 1944 znów dostała się w ręce Armii Czerwonej. W latach 1944-45 ponad 70 tysięcy Estończyków uciekło z obawy przed represjami do Szwecji i innych krajów Europy Zachodniej.

W 1988 roku opracowano estońską konstytucję, gwarantującą swobody demokratyczne. W 1990 roku przełamano monopol władzy komunistycznej, a w sierpniu 1991 ogłoszono niepodległość kraju.

Tallin

Kościół

Parkowanie
Zapoznani teoretycznie (i pobieżnie) z ważniejszymi zabytkami miasta, wyruszyliśmy szukać miejsca parkingowego jak najbliżej starówki. Sama stolica Estonii leży pomiędzy Zatoką Tallińską, Zatoka Fińską, a jeziorem Ülemiste.

Parking znaleźliśmy u „przedmieści” starego miasta. Zaopatrzeni w korony, opłaciliśmy postój naszych aut. Przy czym wspomnę tu, że mój kolega Grzegorz, przekonywał mnie, że tam (czytaj w Estonii) wszystko jest zelektronizowane, nawet za parkingi płaci się wysyłając SMS-a. Trochę się pomylił, ale przeżyliśmy jakoś ;)

Tallin
Jest piękna pogoda. Na starówkę wchodzimy od ulicy Komandandi i od razu kierujemy się do najbardziej znanej baszty Kiek in de Kök, o średnicy ponad 17 m, grubości ścian 4 m i wysokości 44,5 m. trzeba przyznać, że robi wrażenie.

Mury obronne Tallina zaczęto budować w 1265 roku. W ich skład wchodziło 45 baszt, bastionów i wieżyczek obronnych. Do dziś zachowało się 26 okrągłych baszt i 1850 metrów murów.

W tej baszcie, którą zwiedzamy, znajduje się Muzeum Miejskie, z bardzo sympatyczną staruszką, która z zainteresowaniem odpowiadała na pytania Konrada. Obiekt jest 6-cio pietrowy i aby wejść na samą górę, trzeba pokonać 157 schodów.

Z okien baszty fotografuję prawosławną cerkiew: sobór Aleksandra Newskiego, z 5-cioma bizantyjskimi kopułami; czworoboczną „Wieżę Dziewiczą” z XIV w (która wbrew nazwie, w średniowieczu, służyła za więzienie dla prostytutek) oraz ratusz.

Kierujemy się na plac ratuszowy (Raekoja plats). Jest duży i przestronny, pełen turystów i sprzedawców. Zabytkowy ratusz, swój gotycki wygląd uzyskał w latach 1341-1404. Wąską wieżę wzbogacono później figurką legendarnego obrońcy miasta – Vana Tooma (Stary Tomasz).

Podziwiamy odnowione i odrestaurowane kamieniczki. Zapuszczamy się w uliczki okalające rynek. Kupujemy drobne pamiątki. Choć zachowane mury również robią na nas wrażenie, to, to 400-tysięczne miasto, choć ładne, jednak w porównaniu z Rygą, lepiej najpierw zwiedzać Tallin. Obiad konsumujemy w Mc Donalds. Wracając do zwiedzania, dochodzimy do północnego krańca murów. Widzimy bramę i oglądamy Grubą Małgorzatę – jedną z najpotężniejszych baszt o średnicy 24 metrów.

Zakupy
Po woli wracamy do naszych samochodów. Zostałoby się jeszcze jeden dzień, ale miejsce noclegowe do tego nie zachęca, a i wynajęty we Finlandii domek czeka.

Jedziemy do marketu i kupujemy potrzebne produkty żywnościowe: chleb, masło, mleko, napoje, sery, wędliny itp. Nie zapominamy oczywiście o napojach dla dorosłych :)

Wojciech Zgoła 2009-02-24

Tagi: estonia, Tallin