Na łonie Natury w Boszkowie

Dziś zacznę inaczej. Nie tak dawno Polskę ogarnęła fala wymuszająca segregację odpadów. Trzeba było się zdeklarować, czy rozdzielamy plastik od papieru, puszki od szkła, czy też płacimy więcej i nie bawimy się w segregację.

Osobiście uważam, że powinniśmy mieć wolność wyboru, a także że miejscem na odpady są kosze i kubły na śmieci.

W tym roku spotkaliśmy się w Boszkowie nad Jeziorem Dominickim, by uczestniczyć, totalnie dobrowolnie, w siódmej już akcji zwanej od początku „Czyścimy Jezioro Dominickie”. Od 2009 roku minęło już sporo czasu i niestety sporo śmieci przeszło przez ręce wolontariuszy.

Pogodę mieliśmy wymarzoną. Cieplutko, słoneczko i świetna atmosfera. Choć począ- tek akcji został zapowiedziany przez organizatorów – Portal e-boszkowo.pl i Stowarzyszenie Przyjaciół Boszkowa – na godzinę 10:00, pierwsi chętni pojawili się tuż po 9-ej.

Zaczynamy

Mateusz Lubieniec, jeszcze zaspany, zdziwił się i zapytał z uśmiechem, która godzina, jednak już po chwili zapisy ruszyły. Dwie listy, lądowa i podwodna, zbierały bardzo pokaźne ilości wpisów. W sumie na akcję przybyło blisko 600 osób, z czego nurków było 69.

Jeszcze przed 10:00 zameldował się Piotr Dolata, z Centrum Nurkowego Dekompresja, ze swoją obiecaną dużo wcześniej sprężarką. Na piaszczystym placu był też Łukasz Przybylak ze sprężarką, którą zaoferowało w ostatniej chwili Centrum Nurkowe Octopus z Leszna. W ten sposób na potrzeby nurków akcji CJD 2015 były aż dwie sprężarki i dzięki temu napełnianie butli powietrzem szło dużo sprawniej, a obaj panowie działali do ostatniej napełnionej butli – za co bardzo dziękujemy!

Drużyny lądowe poszły w tereny przylegające do jeziora. Sprzątaliśmy trzciny, rowy, plaże, łąki, drogi, zarośla i lasy. Widać nas było tym razem na fioletowo, bo organizatorzy zafundowali nam, dzięki sponsorom, takie właśnie koszulki.

W tym samym czasie nurkowie z wielu stron Polski (Toruń, Kraków, Leszno, Kościan, Śmigiel, Wrocław, Poznań, Głogów,

Włoszakowice, Pomorze i inne) zaczynali wchodzić do wody. Każdy z nas dostał pomarańczowy worek raszlowy, transparentny dla wody i zakończony tasiemką. Zostaliśmy podzieleni wg stref i swoim zasięgiem próbowaliśmy objąć całe Jezioro Dominickie.

Wraz z archeologami podwodnymi oraz studentami SKBP, Tomkiem i Mariuszem, popłynęliśmy łódką do Dominic i tam wskoczyliśmy do wody, by po chwili zawisnąć w toni i zdziwić się sześciometrową widocznością. Temperatura wody osiągnęła przyzwoite 170 C.

3 tony to mało ...

Spotykając po drodze raki, okonie, płocie i pięknego węgorza, wyławialiśmy napotkane śmieci. Z radością myślałem o tym, że w porównaniu z zeszłym rokiem (to samo miejsce odwiedziłem podczas zeszłorocznej akcji) teraz puszek, butelek i innych odpadów wyrzuconych przez bezmyślnego człowieka jest dużo mniej.

Nie pomyliłem się. Po powrocie nurków podchodziłem do nich i pytałem o wrażenia związane ze zbieraniem śmieci. Jedno jest pewne, jest ich z roku na rok mniej, ale niestety tylko pod wodą.

Gdy popatrzyłem na kontener pełen śmieci – przygotowany, jak co roku, przez Dominika Zająca – trochę mina mi zrzedła. Ludzie bez przerwy wyrzucają wszystko co popadnie w trawę, do rowu, przy drodze. Naturę mają gdzieś, dobry smak mają gdzieś, pozostałych, dzieci, młodzież i dorosłych również mają gdzieś.

Ilość zatrważająca. Zebraliśmy 3,36 tony śmieci, co dało w tym roku objętość ponad 20 m3.

Wnioski pozostawiam Czytelnikom.

Takie akcje powinny mieć jak największy wymiar medialny i edukacyjny. Właśnie oddolne inicjatywy przyciągają ogromne ilości wolontariuszy, którzy swoim zaangażowaniem i pracą pokazują, gdzie znajduje się ostatnia droga puszki po piwie, plastikowego talerzyka po kiełbasce, czy opony.

Około 15 zaczął się grill. Jarek, obecny od początku istnienia akcji, sprawował nad wszystkim pieczę. W tym roku miał mnó- stwo suchego i porąbanego drewna, dzięki Lasom Państwowym z Włoszakowic, oraz kuchnię polową pełną przepysznej grochówki, której jednak zabrakło.

Kiełbaski, kaszanka i mięsko szły jak ciepłe bułeczki. Pan Paweł John, jak zwykle, uraczył nas tym wszystkim na świeżo.

Były zespoły, konkursy, zabawy. Towarzyszyła nam bardzo dobra atmosfera. Niektórzy przedstawiciele Morsów Yeti próbowali nawet kąpieli.

Super jest spotkać ludzi, którzy są uśmiechnięci. Super jest spotkać przyjaciół, znajomych i tych, których spotyka się raz do roku, właśnie na akcji.

Osobiście cieszę się jeszcze z tego, że udaje mi się co roku zaprosić kogoś, kto do Boszkowa przyjeżdża pierwszy raz w życiu. Wielu z nich powraca, bo Jezioro Dominickie jest wspaniałym miejscem na wypoczynek na łonie Natury.

Czyste Jeziora!!! 

Wojciech Zgoła 2015-06-11

Tagi: Boszkowo, Dominice, Jezioro Dominickie, Czyścimy Jezioro Dominickie 2015, CJD 2015