Niefortunny rejs Chopina (Nuras.info 12/2010)

fot.: Aleksander Fox-Olo

29 października br. polski żaglowiec STS Fryderyk Chopin, po sztormie o sile 9 stopni w skali Beauforta, został pokiereszowany tracąc między innymi 2 maszty. Na pokładzie miał gimnazjalistów ze "Szkoły pod żaglami".

W pechowym czasie rejsu Chopin zmierzał na Karaiby, wypłynąwszy uprzednio z angielskiego Plymouth.

Ten zaprojektowany przez Zygmunta Chorenia żaglowiec został oddany do eksploatacji w 1992 roku. Oryginalny typ ożaglowania bryg (obecnie największy na świecie), ze względu na szybkość, z jaką potrafił pruć fale, był kiedyś lubiany przez piratów. Pod żaglami rozwija prędkość 16 węzłów

Po podniesieniu bandery, jeszcze w 1992 roku, Fryderyk Chopin debiutuje w regatach Columbus przez Atlantyk, plasując się ostatecznie na trzecim, premiowanym miejscu.

Zimą przełomu 1999/2000 opływa Amerykę Południową wraz ze złowrogim Przylądkiem Horn.

Długość kadłuba tej jednostki wynosi 44,5 m, szerokość 8,5 m, zanurzenie 3,8 m, wysokość masztów od KLW 37 m, wyporność 400 ton, a powierzchnia żagli 1200 m2. Żaglowiec wyposażony jest w silnik pomocniczy "Scania" o mocy 538 kM.

Załoga Fryderyka składa się z 56 osób, w tym 8 osób stałej załogi zawodowej. W momencie wypadku, prócz gimnazjalistów-praktykantów, znajdowało się jeszcze 11 osób, zatem w sumie na żaglowcu płynęło 47.

Po odebraniu komunikatu z Fryderyka Chopina, akcję ratunkową koordynowała stacja HM Costguard w Falmouth U.K. Już po kilku dniach od jej rozpoczęcia, żaglowiec został doholowany w pobliże portu i stanął na boi w ujściu rzeki Fal.

Teraz do akcji wkroczyli płetwonurkowie z polskiego klubu Waleń w Londynie, by zbadać kadłub. Bezpłatnie dokonali podwodnych oględzin, oczyścili śrubę z zaplątanego olinowania i sporządzili dokumentację, z której wynika, że nie ma większych uszkodzeń kadłuba, a wymaga on jedynie konserwacji.

Po usunięciu przez statek-dźwig pływających resztek takielunku i podniesieniu bukszprytu, żaglowiec o własnych siłach (śruba nie ucierpiała) może wpłynąć do portu. Tu rozpoczyna się etap prac naprawczych.

Cieszymy się bardzo, że gimnazjaliści wraz z załogą statku wyszli z tej przygody bez szwanku, bogaci w nowe doświadczenia. Jesteśmy też dumni, że to właśnie nurkowie pomagali w całej akcji. Trzymamy kciuki, by Fryderyk Chopin, w swej pełnej krasie, pływał znów po morzach i oceanach Świata.

Autorem zdjęć wykorzystanych w artykule jest Aleksander Fox-Olo

Wojciech Zgoła 2010-12-04

Tagi: chopin, rejs