Ropa po ropie... (Nuras.info 09/2010)

Katastrofa została zażegnana. Miejmy nadzieję, że na zawsze i że "Wielcy Tego Świata" tak skonstruują prawo, że wielokrotność zabezpieczeń będzie wystarczająca, by w porę zawiadomić o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Wreszcie, po miesiącach walki z wytryskującą ropą wprost do wód Zatoki Meksykańskiej (od kwietnia) koncernowi BP udało się zatkać wyciek, a pomiary ciśnienia w otworze pokazują, że rzeczywiście się udało.

Operacja "static kill" wyglądała w ten sposób, że do otworu wiertniczego wtłoczono specjalną substancje chemiczną, której zadaniem było skierowanie strumienia brunatnej mazi z powrotem w kierunku ziemi. Po wielu różnych próbach, przedsięwzięcie to odniosło sukces.

Skutki skażenia wód, plaż, zwierząt i atmosfery są niewyobrażalne i nie policzalne. Nie wiadomo ile dekad poświęcimy na doprowadzenie tego kawałka podarowanej nam Natury do jako takiej normalności. Co z tego, że koncern BP płaci za to miliardy dolarów kar? Pewnie, że pieniądze te są przeznaczane bezpośrednio do walki z żywiołem, do prewencji i na badania nad scenariuszami, gdzie ta ropa się nam jeszcze pokaże.

Jak donosi BBC News, do oceanu wyciekło około 5.000.000 baryłek ropy (1 baryłka=158,97 litrów, co daje: 794.850.000 litrów), z czego około 3/4 wyparowało do atmosfery, rozproszyło się w oceanie, albo zostało przepompowane do tankowców, czy zebrane przez ekipy ratownicze. Ropa, która pozostała zanieczyszcza plaże i wodę. Tej którą zabrały prądy nie można monitorować, więc do końca nie wiadomo gdzie się pojawi.

A co robi Prezydent USA, Barack Obama? Jedzie z rodziną na plaże Zatoki Meksykańskiej i wśród obiektywów kamer, kąpie się, by pokazać, że już wszystko jest ok. i że turyści mogą już wracać, rozkoszować się (?) widokami i wypoczywać na świeżym (?) powietrzu, plażując (?) i grając w ringo.

Czy wielkie koncerny i rządzący państwami wyciągną z tej lekcji naukę?

Wojciech Zgoła 2010-09-26

Tagi: ropa, BP